„Wheelie” to z angielskiego jazda na jednym kole. To jeden z najpopularniejszych manewrów wśród motocyklistów, którzy chcą się pochwalić swoimi umiejętnościami. Czy jest jednak legalny?
Jazda na jednym kole to bardzo widowiskowa sztuczka. Kierowcy często ją stosują, by pochwalić się swoimi umiejętnościami, zaimponować dziewczynie lub po prostu w celach rekreacyjnych. Niestety manewr ten nie jest bezpieczny. Motocyklista w każdej chwili może stracić panowanie nad maszyną, co może być tragiczne w skutkach. Naraża on nie tylko siebie, ale także innych uczestników ruchu drogowego. Warto też podkreślić, że kierowca uprawiający „wheelowanie” ma znacznie ograniczoną widoczność. Może nie dostrzec pojazdu nadjeżdżającego z naprzeciwka lub pieszego, który w ostatniej chwili wtargnął na jezdnię. Taki styl jazdy może szybko doprowadzić co najmniej do upadku lub zniszczenia pojazdu. Znany jest przypadek, kiedy podczas jazdy na jednym kole motocyklista złamał kierownicę swojego motoru. Zanim wykonamy ten groźny manewr, zastanówmy się więc dwa razy, czy ważniejszy jest dla nas popis, czy jednak bezpieczeństwo. Odpowiedź powinna być oczywista dla każdego odpowiedzialnego kierowcy.
Zapewne wielu zdziwi fakt, że kwestia jazdy na jednym kole nie jest prawnie uregulowana. Oznacza to, że nie znajdziemy przepisu, który wprost odnosiłby się do tego manewru. Czy w związku z tym, że nie jest on zakazany, można sobie na niego pozwolić zawsze i wszędzie? Też nie do końca. Policjanci i kierowcy często wręcz nie cierpią motocyklistów, którzy szpanują na drogach, narażając innych na niebezpieczeństwo. Mundurowi zazwyczaj nie mają litości. I choć nie ma przepisu odnoszącego się do „wheelowania”, to prawdopodobnie zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności z uniwersalnego paragrafu o stworzeniu zagrożenia w ruchu drogowym. Mandat, z jakim się trzeba liczyć w takiej sytuacji, to zazwyczaj 400 złotych oraz 6 punktów karnych. Niekiedy może być on niższy, na poziomie 200 złotych, jeśli sztuczka zostanie zakwalifikowana jako używanie pojazdu w sposób niewłaściwy i zagrażający innym osobom.
Odebranie prawa jazdy to chyba najbardziej dotkliwa kara dla kierowcy. Dla wielu nawet ogromne pieniądze nie grają aż tak dużej roli, jak fakt, że nie będą oni mogli używać swojego ukochanego samochodu bądź motocykla. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że manewr polegający na jeździe na jednym kole może narażać nie tylko na wysoki mandat, ale także właśnie na zatrzymanie prawa jazdy. Funkcjonariusz ma jednak prawo zatrzymać nasz dokument za spowodowanie dużego zagrożenia w ruchu drogowym. Następnie może skierować sprawę do sądu. W takiej sytuacji sąd może nałożyć na kierującego grzywnę w wysokości aż 5000 złotych oraz odebrać mu prawo do prowadzenia pojazdów na okres od 6 miesięcy do 3 lat. Wniosek jest więc prosty — zdecydowanie nie warto ryzykować.
To, że nie można uprawiać jazdy na jednym kole na drogach publicznych, wcale nie oznacza, że będziemy musieli zrezygnować ze swoich motocyklowych pasji. Jeśli za wszelką cenę chcemy podszlifować swoje umiejętności lub nauczyć się czegoś nowego, doskonałym miejscem na takie zabawy będzie tor wyścigowy lub zamknięte odcinki dróg. Tam nie będziemy musieli się martwić, że złamiemy przepisy drogowe albo spowodujemy niebezpieczny wypadek. W ostatnim czasie powstało także wiele tzw. „Wheelie Machine”, czyli po prostu symulatorów jazdy na jednym kole. To najbardziej rozsądne i bezpieczne wyjście. No i najbardziej skuteczne, jeśli aktualnie naszym priorytetem jest efektywna nauka. Taką atrakcję oferują liczne parki motorowe, które zrzeszają pasjonatów samochodów czy motocykli. Dzięki specjalnej technologii symulator ma funkcję realnego odwzorowania manewru „wheelie”. Dzięki niemu kierowca bardzo szybko opanuje technikę, nie narażając przy tym siebie i innych. Należy pamiętać, że jako uczestnicy ruchu drogowego ponosimy pełną odpowiedzialność za swoje czyny. Lepiej więc nie kusić losu i podejść do tej sprawy z dużym rozsądkiem. Na pewno się to opłaci.
(fot. pixabay.com)